poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Tylko na chwilę...

...bo choróbsko nas dopadło i jak siadam do komputera, to tylko na chwilę. Mnie już powoli przechodzi po antybiotyku, ale zaczyna brać synka i idziemy dziś do lekarza...

Wczoraj zapisałam się do zabawy blogowej u Edyty. Będzie to moja pierwsza wymianka i pierwszy igielnik, jaki w życiu wykonam. Mam nadzieję, że uda mi się stworzyć coś sensownego, co ucieszy czyjeś oczy. Na szczęście termin wykonania jest długi, więc w razie gdyby mi nie wyszło, to będę mogła coś poprawić ;-)
No i przy okazji do wygrania jest piękna torba wykonana przez Edytkę :-)

niedziela, 19 kwietnia 2009

Kolejne cukiereczki w sieci

Tym razem u Yadis.
I jak tu się nie skusić...

Znowu fotograficznie...

Z założenia miał to być blog robótkowy, ale ostatnio nie mam czego pokazywać, gdyż ciąglę dłubię obrazek, który ma być na prezent i nie chcę, aby został przedwcześnie zobaczony.
Nadrabiam więc zaległości blogowe wstawiając fotki "nierobótkowe".

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać kilka zdjęć z moich okolic.

Kilka ostatnich dni spędzam w siodle... rowerowym ;-) wraz z moim synkiem. Trzeba wrócić do formy po długiej zimie ;-)
Najczęściej wybierany przeze mnie kierunek, to okoliczny las. Jest tam wiele dróg, w które można się zagłębić i podziwiać piękno przyrody. Wczoraj na przykład spotkałam w lesie łosia i dwie sarny. Spotkanie z pierwszym zwierzem wywarło na mnie ogromne wrażenie. Dawno nie widziano u nas łosi, więc miałam niesłychane szczęście. Teraz żałuję, że nie wyjęłam aparatu i nie zrobiłam mu zdjęcia, ale trochę się przestraszyłam. Był taki ogromny i sprawiał wrażenie, jakby wcale się mnie nie bał mimo niewielkiej odległości nas dzielącej. Gdy go zobaczyłam, był może 10 metrów ode mnie. Spojrzał na mnie, odszedł kilka kroków dalej, odwrócił się bokiem do mnie i obserwował moje posunięcie. Gdyby nie to, że byłam na wyjątkowo piaszczystym odcinku drogi i nie miałam możliwości szybkiego odwrotu, to odważyłabym się na zrobienie zdjęcia. Ale to, w połączeniu ze wspomnieniem rodziców o spotkaniu rannego łosia w lesie wpłynęło na decyzję o zrezygnowaniu z zabawy w fotografa i oddaleniu się z tego miejsca. Tak więc pozostało tylko wspomnienie z nietypowego spotkania.

A teraz kilka zdjęć:




Tu kiedyś było leśne rozlewisko, ale niestety właściciel sąsiedniej działki zmienił bieg strumyka zasilającego akwen i stworzył sobie staw, co spowodowało wyschnięcie Kurobia. Niestety nie da się prawnie wpłynąć na tego osobnika, gdyż strumyk nie widnieje na żadnych mapach (jest zbyt krótki), więc pozostaje tylko ubolewać nad smutnym losem Kurobia... A za czasów świetności jeździło się tam na ryby, popływać, lub po prostu wypocząć na łonie natury.


Na tej drodze, tylko trochę dalej spotkałam łosia.


czwartek, 16 kwietnia 2009

Znowu słodkie rozdawnictwo się szerzy ;-)

Tym razem u JaneB oraz anek-73

Jak tu się nie skusić na takie słodkości...

sobota, 4 kwietnia 2009

Ładne lato mamy tej wiosny...

W związku z tym kilka ostatnich dni spędzam na dworze z moim synkiem. Właściwie do domu przychodzimy tylko na jedzenie i spanie.

Mam więc nadzieję, że wybaczycie mi nieobecności na blogu. Ostatnio wiele się u nas dzieje i nie mam zbytnio czasu na przesiadywanie przed komputerem.

W robótkowaniu też przestój. Powoli dziubię swój tajny projekt, ale jakoś mi to opornie idzie i teraz się cieszę, że zabrałam się za to z dużym wyprzedzeniem.
Ostatnio też coraz częściej po głowie chodzi mi zabranie się za szydełko. Powstrzymuje mnie jedynie brak czasu i ilość niezakończonych jeszcze prac krzyżykowych.

Ostatnio dostałam w prezencie kurkę robioną właśnie na szydełku i dzięki niej nabrałam ochoty na wykonanie czegoś tą techniką.

A oto kurka, którą dostałam:


Jeszcze dziewięć dni temu wiosna zaatakowała nas śniegiem i okolice wyglądały tak:



A teraz jest cudowna pogoda i wszystko dokoła kwitnie:


I żurawie do nas wracają:


A tu coś co kocham najbardziej na świecie, czyli zachód słońca:

Każdy jest inny i urzeka pięknem.