Chyba muszę zapomnieć o konikach na dni kilka. Odpocznę, przemyślę i może z lżejszą głową powrócę do tematu.
A tymczasem powróciłam do dawno rozpoczętej pracy. Nie kończyłam jej, gdyż zaginął mi schemat, ale niedawno go odnalazłam i zaczęłam pracę na nowo. Przyda mi się taka kwiecista odskocznia :-)
Ciężko mi się trochę wyszywa ten obrazek, gdyż zaczynałam go na początku mojej przygody z krzyżykami i nie miałam pojęcia jakie tkaniny kupować-początkowo wyszywałam na kanwie gobelinowej, a później zakupiłam tę nieszczęsną, na której zaczęłam te róże. Jest strasznie miękka i choćby nie wiem jak się starać to krzyżyki zaciskają się i praca robi się "krzywa". Dlatego założyłam ją na tamborek, z którym jakoś nie potrafię współpracować. Reszta tej tkaniny poszła w świat już dawno temu, ale tego zaczętego obrazka było mi szkoda i zawzięłam się, że wyszyję go już na tym materiale.
Tak mają wyglądać róże po wyszyciu.
Ze swoich uszyję poduszkę.
A tak wygląda moja praca.
Kolory trochę się różnią, ale i tak powinno być pięknie :-)
Śliczne są te Twoje róże i warto je kończyć. Ja też zaczynałam 16 lat temu na takiej kanwie :-(( Innej nie było. Jednak ja jakoś nie potrafię wyszywać bez tamborka, bardzo mi ułatwia pracę.
OdpowiedzUsuń