piątek, 12 grudnia 2008

Trochę narzekanka...

Byłam dzisiaj u chirurga. W poczekalni spędziłam 5 godzin.
Ale nie ma tego złego, bo w tym czasie powstał dosyć spory kawałek różyczek. Oto jak teraz wyglądają:


Oczekując na swoją kolej wyszyłam prawie cztery listki na dole wzoru.

A co u lekarza... We wtorek idę do szpitala. Będę miała operację. Prawdopodobnie jest to przepuklina pooperacyjna. Jest jeszcze jedna ewentualność, ale nie chcę na razie o tym pisać, tak na wszelki wypadek, żeby nie wywoływać wilka z lasu. Wolałabym, żeby te podejrzenia się nie potwierdziły.
Nie mogę sobie znaleźć miejsca. Jakoś wyprowadziła mnie ta informacja z równowagi. Idę poszukać sobie jakiegoś zajęcia, żeby przestać myśleć.

środa, 10 grudnia 2008

Aniołek :-)

Wczoraj na adres mailowy dostałam od Beaty opis wykonania takiego oto aniołka:



Jest to nagroda - pocieszanka za wzięcie udziału w Mikołajkowym Konkursie na jej blogu.

Jeszcze raz ślicznie dziękuję za opis :-)

Może to znak, że czas pogodzić się z szydełkiem...
Ale to na pewno nie w tym roku, bo mam ręce pełne roboty, a w głowie całą stertę pomysłów do wykonania na cito...

wtorek, 9 grudnia 2008

Candy, candy, candy... I to nie jedno ;-)

Same słodkości do rozlosowania u:
Wendy (Ach, te kolczyki, po prostu cuuuudo)
Izis
Madlinki
oraz na blogu Scrapkolandia.

Pędzę się zapisać na listy chętnych do rozlosowania ;-)

Pierwsza bombka

W sobotni wieczór powstała moja pierwsza bombka ala "karczoch". Niezbyt mi wyszła, bo jest trochę krzywa i wstążeczki się trochę ze sobą mijają, ale jeszcze nie ma tragedii i zawiśnie na choince w obecnej postaci. Największy problem miałam z jej zakończeniem. Nie wiedziałam jak zrobić, żeby wstążeczki na górze się na siebie nie nakładały. Wymyśliłam więc fikuśną kokardkę i jako tako to wygląda.Mam nadzieję, że kolejne modele wyjdą trochę lepiej.
A oto moje wypociny:


7 prawd...

Dopadło i mnie... Zostałam zaproszona do zabawy przez Nerulę.
Zaczynam więc swoje wywody...

1) Jak łatwo zaobserwować, jestem zakochana w krzyżykach. Gdybym mogła, to całe dnie spędzałabym na krzyżykowaniu. Jak zasiądę do pracy, to czas przestaje istnieć, a otoczenie odpływa w niebyt ;-)

2) Uwielbiam czytać książki. Niestety teraz mam ograniczoną ilość czasu i z tego powodu częściej wybieram wyszywanie, a książki czekają na inny termin.

3) Kocham zwierzęta. Wszystkie po kolei, ale największy sentyment mam do koni i... szczurów.

4) Wszędzie wiecznie biegam z aparatem fotograficznym. Lubię uwieczniać chwile i wracać do zdjęć zatapiając się we wspomnieniach.

5) Mam naturę zbieracza. W moim domu pełno jest "pamiątek". Prawie każdy przedmiot ma swoją historię. Nie mam serca, żeby wyrzucić te wszystkie niepotrzebne rzeczy, bo mam do nich sentyment i lubię czasem siąść, poprzeglądać stare listy i inne drobiazgi, i powspominać dawne dzieje...

6) Lubię spacery oraz wycieczki rowerowe. Ogólnie lubię przebywać na łonie natury. Las to moje królestwo. Czuję się cudownie słysząc szum drzew i ptaków śpiew...

7) Nie jestem najlepsza w przemowach. Jestem raczej typem słuchacza. Na tym więc zakończę to pisanie.

Mam nadzieję, że Was zbytnio nie zanudziłam ;-)

Do zwierzeń nie wywołuję nikogo. Jednakże, jeśli ktoś z odwiedzających mojego bloga ma chęć wziąć udział w zabawie, to serdecznie zapraszam :-)

czwartek, 4 grudnia 2008

Otrzymana przesyłka i zakupy

Dzisiaj otrzymałam słodkości, które udało mi się wylosować u Basi. Ślicznie dziękuję Basiu :-)
A oto co kryło się w paczce:





Jakiś czas temu na blogu Agnieszki M. odkryłam instrukcję wykonywania bombek "karczochów" (Agnieszko, jesteś wielka!!!).
Zapałałam wielką chęcią posiadania takowych skarbów na własnej choince i w tym celu, przy okazji zakupów w mieście, wybrałam się do pasmanterii. Zakupy chyba udane, bo do domu przywiozłam takie oto różności:




Teraz tylko muszę znaleźć trochę wolnego czasu i opiekuna dla synka, coby nie roznosił mi wszystkiego po domu... Niestety te dwie rzeczy rzadko idą ze sobą w parze. Zazwyczaj albo mam czas albo opiekuna...

Wśród zakupionych rzeczy znajduje się również taśma do wykończenia poduszki z różami, oraz papier do wykonania kartek.

wtorek, 2 grudnia 2008

Candy na blogu Craftowo

Kolejne słodkości do rozlosowania, tym razem na blogu Craftowo.
Może i tym razem mi szczęście dopisze w losowaniu ;-)

niedziela, 30 listopada 2008

Leniwa niedziela

Ależ smętna ta niedziela. Nic mi się nie chce i nawet robótki stoją w miejscu.
Dzisiaj postawiłam tylko kilka krzyżyków w różach. Ostatnio mało ich przybywa. Przez ostatnie trzy dni zajmowałam się innym hafcikiem, który robię na prezent. Niestety nie mogę narazie pokazać jak wygląda z wiadomych powodów. W planach mam jeszcze jeden podobny do wykonania. Na szczęście mam na to jeszcze dosyć dużo czasu, więc spokojnie się wyrobię. Efekty pokażę po obdarowaniu ;-)

No nic, idę dalej leniuchować ( o ile jest to możliwe przy małym rozbójniku ;-) ).
A może uda mi się zebrać do krzyżykowania...

wtorek, 25 listopada 2008

Nadrabiam zaległości

Mam trochę zaległości w pisaniu... Jakoś nie miałam ani czasu, ani chęci, aby siąść do komputera na dłużej. Sprawdzałam tylko pocztę i szłam dalej krążyć po domu.
W piątek w nocy mojemu synkowi baaaardzo nie chciało się spać (od 24 do 5 rano koncertował) i jak się okazało w sobotę, było to wywołane zapaleniem ucha. Dostał antybiotyk i czuje się już lepiej, ale jest jeszcze marudny okrutnie...
Teraz sobie słodko śpi, a ja wykorzystuję moment i zabieram się za zaległe "sprawozdanie" ;-)


Wypróbowałam drugi sposób na spieranie flamastrów zakupionych jakiś czas temu.
Namazałam kilka kresek na kawałku kanwy, na którym kiedyś siostrzeniec mojego męża próbował uczyć się krzyżykowania. Poleżała sobie kilka dni, aby flamaster "utrwalił się" na materiale i wrzuciłam to do ciepłej wody z mydłem.. Poleżało to w tej wodzie przez około 5 minut i już wystarczyło kilka ruchów tkaniną, aby zniknęły wszystkie ślady po flamastrze. W takiej sytuacji odchodzi mi zakup specjalnego pisaka spieralnego, z czego się bardzo cieszę, bo i tak nigdzie nie mogłam go dostać.


Różyczek ciągle przybywa. W miarę postępowania pracy nad tą robótką, coraz bardziej cieszy ona moje oczy. Już się nie mogę doczekać końca. Żałuję tylko, że gdy zaczynałam ten haft nie znałam jeszcze czarnej kanwy. Wyszywanie tła zajmie mi chyba trochę czasu, a kolor czarny będzie mi się śnił po nocach ;-)

Moja praca w tej chwili wygląda następująco:

wtorek, 18 listopada 2008

Odpowiedzi na komentarze

1) Ktoś anonimowy zapytał mnie, czy zakańczam nitki po prawej stronie.
Ależ absolutnie nie! Ja je tylko zostawiam na prawej stronie, aż będę miała odpowiednią ilość krzyżyków, żeby swobodnie je wszyć po lewej stronie.
Tak wyglądają moje prace od spodu:




2) Aeljot pytała, czy to prawda, że na czarnej kanwie ciężko się wyszywa.
Otóż i tak i nie. Jeśli był jasny, słoneczny dzień, wyszywało mi się dobrze. Ale przy sztucznym świetle było ciężko. Tak samo jasnymi niciami było lepiej wyszywać niż ciemnymi, bo ciemne kolory zlewały się z kanwą i nie było widać gdzie trzeba wbić igłę. Ale mimo tych trudności uważam, że warto się trochę pomęczyć, bo haft na czarnej kanwie wygląda bardzo efektownie.

3) Już kilka osób wspominało, że konie, które wyszywam są duże. Mają one około 300x80 krzyżyków. Ale powiem, że bardzo przyjemnie i szybko się je wyszywa. Mają niewiele kolorów i raczej większe skupiska poszczególnych odcieni, więc praca nad nimi przebiega sprawnie i bezproblemowo :-)
Jedynym moim problemem przy ich szyciu są te cienie niby jedną nitką. No, ale za jakiś czas do nich wrócę i coś wykombinuję, żeby było dobrze.


To chyba tyle odpowiedzi na pytania. Dziękuję za wszystkie miłe komentarze i zapraszam do dalszego odwiedzania mojej stronki. Pozdrawiam gorąco.

Losowanie u Basi

Gdy zajrzałam do blogu Basi i zobaczyłam to oto zdjęcie, nie mogłam uwierzyć własnym oczom :-)




Udało mi się wylosować te wszystkie słodkości :-)
A do tej pory nie miałam szczęścia do wygranych. Cieszę się bardzo i dziękuję Basiu :-)
Adres już posłałam na maila.

Mam nadzieję, że Basia nie będzie miała mi za złe, że wykożystałam jej zdjęcie...

poniedziałek, 17 listopada 2008

Zakupy i ciąg dalszy różyczek

Dzisiaj byłam na małych zakupach. Kupiłam białą drobną kanwę, kilka motków muliny Anchor (znalazłam wyprzedaż stojaka po 1,50 zł) i flamastry spieralne. Nie mogę nigdzie dostać typowego flamastra do tkanin, więc postanowiłam spróbować z tymi.
Próba wypadła tak pół na pół. Bo flamastry rzeczywiście się spierają, ale trzeba dosyć mocno trzeć. Obawiam się, że to nie będzie dobre dla muliny. Jeszcze spróbuję raz, tym razem trochę najpierw pomoczę tkaninę w ciepłej wodzie i zobaczę co z tego wyjdzie.



Jeśli chodzi o różyczki, to powoli ich przybywa. Moje prace w trakcie wyszywania może nie wyglądają zbyt pięknie ( już kilka razy usłyszałam pytanie, czy to lewa strona ;-)), ale jakoś taki sposób wyszywania mi odpowiada i już się do niego przyzwyczaiłam. Zawsze wolę zakańczać nitki w prostej linii i wszywam je pod spodem jak mam odpowiednią ilość krzyżyków. No cóż, każdy ma swój patent na ułatwienie sobie pracy...
A tak teraz wygląda moja robótka:




Coś długi mam ten odpoczynek od koni, ale jakoś nie mam chęci narazie do nich wracać.

czwartek, 13 listopada 2008

Candy u Basi

Dzisiaj Basia ma urodziny i z tej okazji organizuje candy.

Candy u Basi

Wszystkiego najlepszego Basiu z okazji urodzinek!!! Mnuuuustwo pozytywnych fluidów leci ode mnie dla Ciebie :-)

A jakie tam cudowności do rozlosowania... Mmmm...
Już pędzę się zgłosić, a nóż coś się uda wylosować...

środa, 12 listopada 2008

Szydełkowe wspomnienia

Był czas, kiedy wprawiałam się w sztuce szydełkowania.
Efektem tego jest między innymi ta oto serweta:



Niestety nie trwało to zbyt długo, i dzieł nie wyszło spod mojego szydełka zbyt wiele. Tą jedną serwetę mam w domu, reszta (mniejsze takie jak pod filiżanki) albo powędrowała w świat, albo została w szkole. A całą przygodę z szydełkiem zakończyłam po zrobieniu dla znajomego (pozdrowienia dla J.) torby w stylu rasta. Niestety nie wpadłam wtedy na to, aby zrobić fotkę. Było przy tym dłubania i przejadło mi się trochę szydełkowanie. Może przyjdzie dzień, gdy powrócę do robótek szydełkowych, a tymczasem cały wolny czas pochłania mi krzyżykowanie.

Modlitwa papieża skończona


Jeszcze tylko pranie, prasowanie, oprawienie i będzie pięknie.

Z tym oprawieniem to pewnie trochę poczeka, jak większość moich obrazów. Jakoś nie mogę się za to zabrać. Już spora kolejka czeka na ramy...

poniedziałek, 10 listopada 2008

JP II oraz prezent

Powróciłam do kolejnego dawno zaczętego obrazka. Jest to Papież Jan Paweł II. Już niewiele mi zostało. Niełatwo jednak wyszywa się na czarnej kanwie.

Tak teraz wygląda ten obrazek:



Wczoraj poszłam do pasmanterii, żeby dokupić motek muliny, bo zabrakło mi dosłownie na kilkanaście krzyżyków i spotkała mnie miła niespodzianka. Dostałam trzy książeczki z wzorami DMC. Oto one:



Czasem miło jest coś dostać ot tak...

środa, 5 listopada 2008

Moje zbiory gazetkowe

A oto mój mały zbiór gazet z wzorami haftu krzyżykowego. Kilka sztuk jet jeszcze w pożyczeniu i brakuje trzech gazet "Anna", które są gdzieś w domku, ale nie potrafię ich zlokalizować.



Teraz już nie kupuję gazet, bo mój M stwierdził, że i tak nawet połowy z tego wszystkiego nie wyszyję. Ale internet rekompensuje mi to w zupełności. Tu znalazłam wielką skarbnicę krzyżykowych inspiracji :-)

wtorek, 4 listopada 2008

Odskocznia...

Chyba muszę zapomnieć o konikach na dni kilka. Odpocznę, przemyślę i może z lżejszą głową powrócę do tematu.

A tymczasem powróciłam do dawno rozpoczętej pracy. Nie kończyłam jej, gdyż zaginął mi schemat, ale niedawno go odnalazłam i zaczęłam pracę na nowo. Przyda mi się taka kwiecista odskocznia :-)

Ciężko mi się trochę wyszywa ten obrazek, gdyż zaczynałam go na początku mojej przygody z krzyżykami i nie miałam pojęcia jakie tkaniny kupować-początkowo wyszywałam na kanwie gobelinowej, a później zakupiłam tę nieszczęsną, na której zaczęłam te róże. Jest strasznie miękka i choćby nie wiem jak się starać to krzyżyki zaciskają się i praca robi się "krzywa". Dlatego założyłam ją na tamborek, z którym jakoś nie potrafię współpracować. Reszta tej tkaniny poszła w świat już dawno temu, ale tego zaczętego obrazka było mi szkoda i zawzięłam się, że wyszyję go już na tym materiale.

Tak mają wyglądać róże po wyszyciu.


Ze swoich uszyję poduszkę.

A tak wygląda moja praca.

Kolory trochę się różnią, ale i tak powinno być pięknie :-)

poniedziałek, 3 listopada 2008

Problem z koniami...

Koni wciąż przybywa. Zostało mi już bardzo niewiele do wyszycia, ale pojawił się problem. W schemacie brak jest opisu, jest tylko wzór i numery mulin podzielone na 2 grupy. Wygląda to tak:



Kłopot mam z tą hebrą, gdyż nie wiem jak to wyszywać (oczywiście poza back stitchem). Zaczęłam wyszywać to jedną nitką, pełnymi krzyżykami. Jednak jest to bardzo słabo widoczne. Tak wygląda:




Zastanawiam się, czy zmienić ten kolor na ciemniejszy, czy wyszyć trzema nitkami połową krzyżyka... Za porady będę wdzięczna :-)


Dziękuję z całego serca za wszystkie jakże miłe komentarze i pozdrawiam ciepło wszystkich odwiedzających mój blog.

środa, 22 października 2008

Konie - odsłona 2

Moich koników powoli, ale przybywa. W tej chwili wyglądają tak:


Już się nie mogę doczekać efektu końcowego i dlatego większość wolnych chwil spędzam na krzyżykowaniu. Ech... Gdybym tylko miała tyle czasu co dawniej...



A teraz trochę z innej beczki...
Po prostu nie mogę się nie pochwalić ;-)
W dniu wczorajszym mój M obronił pracę inżynierską, w związku z czym mam w domu pana inżyniera :-D Jestem z niego baaardzo dumna. Strasznie się stresował przed, ale poszło dobrze i bardzo się cieszę.

piątek, 17 października 2008

Przerywnik musi być

Jak zwykle nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wtrącić jakiegoś małego przerywnika do większego obrazka. Znalazłam kawałek kanwy, który pozostał mi po poprzednich pracach, a że w naturze nic się nie może zmarnować, to spod igły wyskoczył mi taki oto Kubuś Puchatek :-)



Jeszcze tylko muszę go wyprać, wyprasować i wykończyć i będzie mi służył jako zakładka do książki.

czwartek, 16 października 2008

Wspólna pasja

Swoją pasję krzyżykową dzielę wraz z mężem. On niestety nie ma zbyt wiele czasu na wyszywanie. Spod jego igły wyszły takie oto prace.


To jego pierwsza praca.


Ten obrazek zaczęłam wyszywać ja, ale jakoś nie miałam do niego serca, więc skończył go (wyszył ponad połowę) mój mąż.Taka mała współpraca ;-)
Utrudnieniem dla niego było to, iż jest leworęczny, a ja praworęczna i w inną stronę stawiamy krzyżyki.



Oto kolejne dzieło mojego M.

Teraz jest w trakcie wyszywania kolejnego obrazka z kobietą otoczoną różami, ale kiedy on powstanie... Tego nie wie nikt. No cóż, brak czasu...

poniedziałek, 13 października 2008

Obecnie pod igłą



Dzięki pomocy dziewczyn z forum powoli powstaje ten oto obraz. Zauroczył mnie od pierwszego wejrzenia. Wprawdzie nie wyszywam go muliną, która była w kluczu (Anchor)-siła wyższa (czyt. cena)... Użyłam muliny firmy Ariadna, ale wydaje mi się, że nie odbierze to wiele uroku temu obrazowi.

Jeszcze daleko do efektu końcowego, ale praca dosyć szybko mi idzie, więc za czas jakiś koniki popędzą w całej okazałości.


A tak wygląda obraz według wzoru.



Mój będzie trochę większy. Obraz na zdjęciu jest zmniejszony o kilkadziesiąt kolumn krzyżyków. Ja wyszywam pełny wzór. Widać różnicę na załączonych zdjęciach.

wtorek, 7 października 2008

Wcale nie tak dawno temu...

Jak już wspominałam, krzyżykuję od ponad sześciu lat. Udało mi się wyszyć kilka obrazków i obrazów. Część z nich pozostała u mnie, część powędrowała w świat. Część jeszcze oczekuje w kolejce do oprawienia (jakoś nie mogę się za to zabrać).
Poniżej chwalę się tymi, które posiadam w domu.
Miłego oglądania :-)







Jarzębinki dostały się w prezencie bratu i bratowej.