wtorek, 8 grudnia 2009

Smutno mi...


Zryczałam się dziś z samego rana... Okazało się, że dzisiejsza noc nie była szczęśliwa dla naszego kota. Sąsiadka go znalazła u siebie na działce, jak dokańczał swego żywota :( Musiał go potrącić samochód i nie zdołał się już doczołgać do nas. Mąż przyniósł go do domu i miałam z nim jechać do weterynarza, ale nie zdążyłam.
Strasznie mi ciężko. Nie był u nas zbyt długo, ale bardzo się do niego przywiązałam.

3 komentarze:

  1. Bardzo mi przykro :o( Sama mam kota i nie wiem czy bym sobie poradziła z jego stratą. Trzymaj się- jestem z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przytulam Cię na pocieszenie, jak zmarła nasza psinka, to też strasznie płakałam ...

    OdpowiedzUsuń
  3. wiem co czujesz smutek jest taki ze potrafi zjesc cie cała nie powiedz "stop" pogudz sie z tym musisz cieszyc sie bo twoj kot istnieje nadal w twoim sercu

    OdpowiedzUsuń